Zwiedzenie – zbłądzenie czy jak tam zwał, to określenie jakim jeden chrześcijanin określa innych najczęściej chrześcijan, którzy nie popierają jego patologicznego postrzegania na rzeczy wiary. Problem jedynie w tym, że jeszcze nie spotkałem chrześcijanina który nie byłby zwiedzony, bo nawet jakbym znalazł kogoś takiego jak ja, kto na wszystkie tematy ma takie samo zdanie to później zapewne odkryję że sam się gdzieś pomyliłem, więc sam byłem zwiedzony…

Takim dobrym przykładem na temat zwiedzenia jest poróżnienie między katolikami i protestantami i innymi bardziej biblijnymi odłamami chrześcijaństwa. Jedni i drudzy zwykle twierdzą, że Ci drudzy są zwiedzeni.

Katolicy mają zarzut do protestantów, że nie uznają papiestwa, że jest tylko jedna religia, współczują im że nie mogą brać tzw. komunii, że nie mają Maryi itd. Z kolei protestanci do katolików, mają mniej więcej podobne zarzuty, mówiąc że jest tylko jeden pośrednik Jezus Chrystus, że katolicy modlą do Boga się za pośrednictwem świętych, że nie mają chrztu pełnego w wodzie, ogólnie że nie trzymają się tego co w bibli jest napisane itd.

Czasem wśród bardziej radykalnych chrześcijan trzymających się bibli spotkałem się wręcz z nazwaniem katolików poganami.

Kto tu ma racje to jest pytanie? Odpowiedź brzmi: ‘Nikt’, bo “wszyscy jesteśmy zwiedzeni”  – nie spotkałem jeszcze kogoś kto byłby idealnie jak Chrystus, choć widziałem cuda, choć spotkałem ludzi mówiących że słyszą wyraźnie głos Boga, nie spotkałem jeszcze kogoś kto miałby idealne pełne objawienie Chrystusa. A Chrześcijanin to przecież nikt inny jak adept bycia Chrystusem.

Jezus wyraźnie powiedział, starczy jak uczeń będzie jak mistrz jego, nie spotkałem jeszcze takiego, który byłby w pełni jak mistrz jego.

Spór między Chrześcijanami

Podam poniżej przykład takiego jednego sporu teologicznego pomiędzy chrześcijanami.

Weźmy np słowa:

„A ja ci powiadam, że ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go. I dam ci klucze Królestwa Niebios, i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie.“

Mt. 16.18-19

 

  1. Interpretacja katolicka: Na tej podstawie katolicy wybierają i uznają kolejnych następców Piotra w postaci kolejnych papieży. I tak też ten fragment interpretują, jako ustanowienie głowy kościoła i przyznanie władzy.
  2. Interpretacja anty-katolicka: Dowodzi się, że w jednym miejscu mamy skałę, w drugim kamień… i że jest tu mały przekręt językowy. Udowadnia się, że Piotr kilka błędów zaraz potem popełniał… np. kilka stron dalej do tego samego Piotra powiedział ‘idź precz szatanie’. Udowadnia się,’ że Piotr nikomu władzy nie przekazywał… Okazuje się, że klucze mieli też inni apostołowie itd.
  3. Interpretacja bardziej ewangeliczna – żywa – dająca życie: Mamy tu do czynienia z człowiekiem, który uznał Jezusa za Chrystusa – Syna Boga Żywego, takiemu człowiekowi Jezus nadał nowe imię, co ma duże znaczenie w kontekście biblii, kiedy to już kilkakrotnie nowe imię było nadawane różnym osobom (np. Abram – >Abraham, Jakub->Izrael, czy też wzmianki o nowym imieniu w apokalipsie – Obj. 2,16-17). Jezus też powiedział, że na takim człowieku będzie budował swój kościół. Wniosek jest więc taki, że przede wszystkim powinniśmy uznać Jezusa za Chrystusa – Mesjasza, syna Boga Żywego, jeśli chcemy stać się częścią prawdziwego Kościoła (zgromadzenia wybranych) i mieć te klucze. Za takim podejściem do tego fragmentu, świadczy praktycznie cały kontekst ksiąg nowego testamentu.

 

Kto ma rację?

Jak byłem katolikiem to wierzyłem w punkt pierwszy (nie znając innych i nie zastanawiając się nad tym fragmentem), jak się zorientowałem o co biega historycznie i z kościołem katolickim to przyjąłem interpretację drugą – antykatolicką. Gdy dalej nie poprzestawałem w szukaniu Boga odkryłem punkt trzeci, interpretację żywą.  

A dziś? Dziś jestem wdzięczny Bogu za czasy w jakich żyję i jestem wdzięczny za to, że to wszystko co w przeszłości musiało się zadziać, się zadziało i nie musiałem w tym brać czynnego udziału… I cieszę się, że coraz więcej swojej woli oddaje pod działanie Ducha Świętego.

Kto jest zatem zwiedzony?

Hmm problem w tym, że wszyscy jesteśmy zwiedzeni… dopóki nie jesteśmy jak Jezus coś z nami jest nie tak 🙂 A w tym przypadku akurat robiąc teologię ze słów zapisanych np. przez Mateusza, mamy problem. Budujemy sobie mur jeden przed drugim, tworzymy sobie sami przed sobą bariery nie do przekroczenia.  Którąkolwiek z powyższych interpretacji nie wybrać zawsze tak będzie. Zakładając wybór trzeciej – ta wydaje mi się najlepsza, też stawiam przed sobą mur – wystawiam ocenę interpretacji, a miałem nie oceniać… No ale mniejsza o to –  co jeśli nie uznałem w sercu Jezusa, za prawdziwego syna Bożego, czy napewno dobrze to wyznałem, czy napewno dobrze to uznałem, czy napewno tak jak Piotr rozumiem, kto jest Synem Boga Żywego? A czy jeśli Jezus nie nadał mi nowego imienia, to czy też należę do tego kościoła? A co znaczy związywać i rozwiązywać, co jeśli coś źle zwiąże?

 

Dlaczego Jezus nie napisał książki?

To pytanie zawsze dźwięczy mi w głowie, gdy widzę kolejnego chrześcijańskiego mówcę, wymachującego biblią, i mówiącego jaka to święta księga. Dlaczego jedyną rzeczą jaką wiemy o Jezusie, że pisał… było pisanie patykiem na piasku? Dlaczego nie napisał książki, skoro te książki z napisem “biblia” są takie święte? Dlaczego będąc miłością, nie napisał nam własną ręką jednej… nie byłoby przecież tyle sporów, i kwestii spornych w interpretacji, mielibyśmy łatwiej gdyby sam coś napisał, nie byłoby czterech ewangelii – ani apokryfów,  byłaby jedna ale prawdziwa. Czy Jezus oby napewno słusznie postąpił nie zostawiając po sobie nic pisanego? Co to za Bóg co nie myśli – przecież byłoby nam łatwiej gdyby powiedział wprost co i jak?

Bóg w niewielu fragmentach pisma pisał samodzielnie, w zasadzie tak o ile dobrze pamiętam mamy przykład przykazań – przymierze, wiadomość do Baltazara (ręką na ścianie – choć to mógł być anioł – nie Bóg osobiście), jak i wspomniane pisanie patykiem na piasku. Pomijając wiadomość do Baltazara, jako wiadomość bardziej prywatna, skupię się na dwóch pozostałych.

Tekst dekalogu, w zasadzie tekst przymierza, jakie Bóg zawarł z narodem Izraela, to słowa napisanie bezpośrednio przez Boga na kamiennych tablicach. Można rzec mini-książka napisana przez Boga, w książce tej opisane jest co znaczy miłować, jak się trzeba zachowywać by czynić w życiu miłość – takie zasady do życia. Kto wedle tych zasad żyje ten ma błogosławieństwo (nie trzeba być wierzącym by to obczaić, że tak jest). Problem jedynie w tym, że nikt kto umiera nie jest w stanie wedle tych zasad żyć w 100%, a nawet jak ktoś myśli że jest w stanie, Jezus wyraźnie dał do zrozumienia, że wystarczy to co w sercu nosimy, aby te przykazania złamać.

Na podstawie dekalogu wyraźnie widać, jaki jest problem z tekstami – zasadami życia – napisanymi bezpośrednio przez Boga. One nas oskarżają! – hmm może inaczej –  powodują że przez nie sami się oskarżamy. Nakazują nam się zachowywać tak, a nie inaczej czego nie jesteśmy w stanie spełnić żadnym sposobem.

Tutaj zaraz się pewnie ktoś odezwie, że on spełnia cały dekalog przecież i jego to nie oskarża… za życia Jezusa też tacy byli, Faryzeusze się nazywali.Trzeba jednak pamiętać, że to o całe życie chodzi, jak i to że nawet myślą się to łamie… Mało tego trzeba też pamiętać by nie popaść w samouwielbienie ze względu na swoją czystość i nie być samemu sobie dla siebie Bogiem, bo łamię się wtedy pierwsze przykazanie.

 

Co by było gdyby Jezus jednak napisał książkę?

No właśnie co by było gdyby Jezus własnoręcznie napisał kolejną książkę, jakieś przykazania w wersji 2.0? Mielibyśmy problem, bo słowa tej książki stałyby się dla nas, kolejnym świętym x-logiem którym moglibyśmy siebie oskarżać. Z którego moglibyśmy tworzyć kolejne zasady wiary, kolejne przykazania, kolejne zakazy i nakazy…

Wiele osób chciało już z nowego testamentu zrobić właśnie taką księgę – znaleźli ok 1050 nowych przykazań w tzw. „Nowym Testamencie” i niektórzy to serio biorą na poważnie! – link.   Tworząc tzw. Nowy Testament księgą zasad, nowych przykazań jak i nowych wersji na błogosławione życie…   skupiamy się na fragmentach nowego testamentu robiąc z nich teologię, nowe interpretacje, nowe odkrycia.  Dobrze jest jeśli to zasady są jakkolwiek budujące – kruszą serca, w dużej jednak liczbie służyly one jakimś patologiom np. wykorzystywanie fragmentów pisma do manipulowania niewolnikami za czasów ‘młodej ameryki’, czy też powszechnie znane fragmenty służące do poniżania kobiet. Czy też jak we wspomnianym fragmencie wykorzystanie fragmentu do ugruntowania pozycji władzy politycznej.

Czy to dobrze czy źle, że zrobili przykazania z nowego testamentu? Ani dobrze ani źle, to jakaś droga do odkrycia prawdy i tak zapewne musiało się zadziać, to co powinniśmy robić to dziękować Bogu za jakieś objawienie jakim powinniśmy żyć.

To na czym powinniśmy się skupić to na całym kontekście, powinniśmy skupić się  na prawdziwym Słowie Bożym jakim jest Jezus Chrystus Syn Boga Żywego.  I na tym słowie powinniśmy stać, bo to Jezus Chrystus jest prawdziwą rzeczywistością i to przez niego zostało wszystko stworzone.

 

Co zamiast książki zostawił po sobie Jezus?

Jezus zostawił Ducha Świętego, którego zadaniem jest pocieszać, prowadzić, przekonywać o grzechu,  o prawdzie i o życiu wiecznym! Ducha, który może zamieszkać w Tobie i który mieszka w żywych listach Jezusa – zbawionych ludziach ze skruszonym, zmiękczonym sercem, którzy go zaprosili. Ludzie tacy podążają za jego głosem.

To właśnie zostawił po sobie Jezus to są ‘żywe księgi’ pisane przez krew Jezusa… przez relację z Bogiem Żywym, przez świadectwa wiary. Gdybyśmy wiedzieli co  zapisał własnoręcznie na piasku, zrobilibyśmy zapewne z tego ‘wiadomy’ nam użytek, aby potępiać samego siebie, czy też potępiać jedni drugich.. Dlatego zapewne pisał na czymś tak ulotnym jak piasek i pisze teraz na czymś tak żywym jak Twoje serce.

Jeśli pragniesz więc zostać, jednym z żywych listów Chrystusa, Syna Boga żywego, proś o Ducha Świętego i niech tak się stanie. Będziesz jednym z listów napisanym przez Jezusa do innych…. Bowiem przybliżyło się do Ciebie Królestwo Boże!

 

Co zatem z tekstami tzw. ‘Nowego Testamentu’ czytać?

Pewnie i to całkiem sporo… czytam też całą masę książek Chrześcijanińskich, chodzę na wykłady i słucham wielu nauczań. Wdzięczny jestem bardzo za wszystkich którzy poszukują prawdy i za wszystkich którzy w swoim życiu otworzyli się na działanie Ducha Świętego i pozapisywali jakkolwiek swoje czy też innych przemyślenia i doświadczenia, począwszy od pierwszych uczniów Jezusa.

Czytając jednak tzw. ‘Nowy Testament’, trzeba jednak pamiętać, że nie jest to ‘nowy testament’, nie jest to też ‘nowe przymierze’, to jest książka do czytania która wiele objawia, nie należy tego traktować jak świętą księgę, tak jak Izraelici traktowali torę czy też dekalog. Prawdziwy Nowy Testament zaczyna się wraz ze słowami ‘Wykonało się’ Jan 19,30, wtedy to całe oskarżenie przeciwko ludzkości zostało wzięte. Wszystko co Ciebie oskarżało przed Bogiem, który jest miłością zostało wzięte na krzyż. Wtedy to Nowe Przymierze zostało zapisane… i nie zadziało się to na papierze, zostało to zapisane krwią Jezusa Chrystusa, Syna Boga Żywego. Nie jest to książka, ale jest to Twoje serce… i Twoje życie gdzie to przymierze może się objawić…

Pewnego rodzaju pieczęcią pod tym przymierzem jest Duch Święty, który zamieszkuje w nas.. I przekonuje nas o prawdzie. Dzięki temu zapisowi krwi Chrystusa, możesz zbliżać się do Boga! I niech się tak stanie!