Kiedyś byłem racjonalnie myślącym człowiekiem, dziś już sam nie wiem co myśleć, wolę poddać sie mądrości nie swojej.

Preambuła tej ustawy, mówi nam o tym że moje dane w niewłaściwych rękach mogą stanowić dla mnie zagrożenie bezpieczeństwa. Czyli innymi słowy, ktoś wiedząc coś o mnie co jest 'wrażliwe’ może być dla mnie zagrożeniem, podobnie ja dla niego. Hmm… ciężko się połapać, ale wiem jedno chciałbym by wszyscy wiedzieli o mnie wszystko co tylko sobie życzą… chciałbym nie mieć nic do ukrycia, przed Bogiem i innymi…

To jest pierwsze odstąpienie od Boga, chęć do ukrycia czegoś… Adam z Ewą zasłonili się przed Bogiem bo wyprojektowali na niego, że ten chce ich „odkryć”… ale Bóg nie miał tej cechy, bo nie mógł jej mieć.. to czysto nasza wybrana cecha.

Jakiś czas temu umieściłem na stronie wideo ze świadectwem Marleny, dziewczyna podróżuje po świecie jak jej Duch Święty powieje, żyjąc całkowicie z wiary – mógłbym powiedzieć współczesny apostoł. Jak z nią rozmawialiśmy, pytaliśmy o wiele rzeczy, moja żona psychoterapeutka uwierzyć nie mogła, że dziewczyna z tak traumatyczną przeszłością jest dziś tak zdrowa, ja z kolei uwierzyć nie mogłem że można żyć życiem takim jak w bibli, by o nic się nie martwić a wszystko zawierzyć Bogu, jedyne co miała to torbę z kilkoma ubraniami i paszport. Nie miała telefonu, zgromadzonych pieniędzy, nic kompletnie… wszystko rozdała, a wszystko miała. A przede wszystkim miała szczęście i spokój w każdej sytuacji, wytchnienie którego wszyscy szukamy.

A pytania jakie zadawaliśmy nie były łatwe… można się domyśleć jakie pytania może zdać ciekawski wścibski polak – Ja, i zafascynowana psychoanalizą psycholog moja żona. Na trudniejsze pytania Marlena odpowiadała słowami: „nie mam nic do ukrycia” i mówiła dalej… Tak to już jest, że jak się pozna Boga, odkrywamy że tak naprawdę moment w którym on o nas wszystko wie, w którym mówimy mu prawdę o sobie, jest momentem wyzwolenia.

Ale nic na siłę… Bóg nie chce nic o nas wiedzieć, jeśli nie chcemy mu sie przedstawić… Ludzie przedstawiają Boga, jako np. 'oko opatrzności’ przed którym nic się nie ukryje, przedstawiają Boga, przed którym trzeba się na siłę spowiadać – tymczasem… Tymczasem moje doświadczenia są zupełnie inne, rzeczywiście wyznawanie tego co siedzi w naszym wnętrzu przynosi ulgę, ale prawdziwą ulgę przynosi jeśli wiemy że po drugiej stronie jest wizerunek Boga, który nie chce nas przejrzeć, ale wizerunek Boga, który dał się nam przejrzeć dosłownie w całości na krzyżu… dlatego Mówią że to jedyna droga…

U mnie zaczęło się od drobnostek…

Pewnego razu modliłem się w domu… jak to można tak nazwać siedziałem na fotelu i rozmyślałem. Nagle usłyszałem jakiś wewnętrzny głos, żeby iść i spotkać Jarka. Jarek był naszym niedawno poznanym kolegą, nawet dobrze się nie znaliśmy, ale taka myśl mi przebiegła przez głowę. O myśli zapomniałem, ale gdy nadchodził wieczór nagle mnie ogarnęła myśl, że mam iść na miasto, na spacer spotkać Jarka. I tak też się stało, pojechaliśmy na spacer na stare miasto, mieszkaliśmy wtedy w Krakowie (zwykle na spacer jeździmy poza miasto).

Spacerując ul Grodzką, nagle z za rogu wyskoczył Jarek z tekstem „O cześć, szukaliście mnie”. Co było dalej to innym razem… Ktoś tu znał dokładny momemnt pobytu i miejsce spotkania z Jarkiem, a gdzie dane osobowe…

W każdym razie nauczyłem się, że im mniej mam do ukrycia przed Bogiem, tym więcej takich dziwnych 'głosów’, 'wizji’, 'przeczuć’ doznajemy… każda z nich sprawia, że czuję się za każdym razem tak naprawdę coraz spokojniej, i coraz bezpieczniej mając wrażenie, że ktoś nad tym wszystkim czuwa i to ogarnia… A ten ktoś nie może dla mnie chcieć źle… skoro oddał za mnie życie…

Czasem są to drobnostki, np. gdy moja żona wsiadała do samochodu i usłyszała głos „tym razem zapnij pasy” (nie zapinała pasów na osiedlu, a zapinała wyjeżdżając na większą drogę), ale tym razem zapięła wcześniej… radiowóz „tym razem” stał na osiedlu czatując na zaspanych mieszkańców bez pasów. Innym zaś razem są to trudniejsze sprawy, pewnego razu Bóg pokazywał mi śmierć i lecącą głowę, czaszkę… ja jednak kompletnie się na wizji nie skupiłem, uznałem że to jakieś moje senne mary z przeszłości, i ją praktycznie olałem, a tego dnia pociąg którym miałem jechać spotkał się z samobójcą…

Wiem, że im mniej będę miał do ukrycia przed Bogiem, tym lepiej będę mógł naprawdę usłyszeć jego głos… i zrozumieć co ma mi do powiedzenia, by złapać ten wiatr i podążać za nim. Izajasz pisał, że zasłaniamy się przed Bogiem swoimi grzechami… RODO co prawda o Bogu nic nie pisze, ale mówi nam by zasłaniać się przed innymi ludźmi, bo wiedząc co o nas mogli by to wykorzystać. Tak naprawdę nie jest to zasłanianie się przed innymi ludźmi… tak naprawdę jest to budowa zasłony przed Bogiem, bo co czujemy do innych ludzi to będziemy czuli do Boga. Pisał o tym Jan w swoich listach, pisał by kochać wszystkich ludzi… bo wtedy i Boga mamy jak kochać. Jeśli przed innymi ludźmi czujemy strach… czujemy go tak naprawdę też przed Bogiem, on ich przecież stworzył…

Nie nam to jednak oceniać, takie są znaki obecnych czasów. Czasów oddzielania tych co idą za Bogiem… To wszystko ma się jeszcze zaostrzyć przed ponownym nadejściem, tak być musi, a my się mamy pocieszać 🙂

Tak więc pocieszam 🙂 i pozdrawiam