Jak już podejmiesz decyzję, że chcesz żyć wiecznie i nic się nie zmieni… wszystko na codzień zostanie takie same, tylko jakąś tam decyzję podjęłaś/eś to pozostaje pytanie gdzie jest fajer? Gdzie jest chrześcijański ogień, gdzie jest siła, którą podobno niektórzy chrześcijanie mają. Dlaczego nic się nie zmienia? No właśnie, problem w tym, że ktoś zabrał ogień, różnie to bywa, czasem ogień zabrał jakiś człowiek z watykanu, innym razem jakiś organizator konferencji, kościoła, zboru, czasem to będzie jakiś ktoś kto się ma za proroka…. a jeszcze innym razem będzie to własny rozum. U mnie np. żeby cokolwiek się zaczęło dziać w wierze, coś zmieniać wewnętrznie musiałem się ochrzcić w wodzie, niektórzy podobno tego nie potrzebują starczy im chrzest w dzieciństwie, u mnie nie starczyło. A z tych co twierdzą, że chrzest w dzieciństie wystarczy znam nawet takich, którzy pojechali do Jerozolimy przyjąć turystyczny chrzest z pełnym zanurzeniem w Jordanie, byle śladami Jezusa. W każdym razie teraz pozostaje jedno wielkie pytanie jak stać się dzieckiem bożym i kto zabrał fajer i gdzie go znaleźć, w tym temacie tworze od kilku lat podcast o nazwie rozkminki nocne, do którego odsłuchania serdecznie zachęcam.

W każdym razie ognia tego prawdziwego nie ma tam gdzie tłumy, Jezus nie przyszedł do tłumów, owszem tłumy się przy nim gromadziły, ale działo się to wszystko jakoś tak organicznie naturalnie, nic nie było tam sztuczności, nie było biletów na spotkania, nie było wyznaczonych godzin zgromadzenia, jakoś to wszystko się samo organizowało. Nawet jak na apostołów zstąpił ogień i wyszli z wieczernika to okazało się że było tam pełno zgromadzonych tych co trzeba, mimo tego że nikt nikomu nie ogłaszał co się stanie tego dnia o tej porze. Prawdziwy ogień jest w najprostszym chrześcijańskim życiu, tam gdzie cisza, tam gdzie spokój albo pijackie wariactwo przed 9 rano, czy też przepędzanie biczem kupców ze świątyni…. tam gdzie objawia się prawdziwa miłość. Tam gdzie owce znają jego głos, tam są przepiękne z nim spotkania i tam jest fajer… czasem może zdarzyć to się w nieoczekiwanych miejscach i sytuacjach. Doskonale to obrazuje przykład Abrahama, który na dzień dzisiejszy biorąc syna by złożyć na ofiarę jakiemukolwiek Bogu byłby okrzyknięty satanistą…. a Jednak Abraham nie szedł na spotkanie z szatanem, ale doszedł na spotkanie z Bogiem. Dziwne sa drogi pańskie, ale drogi pańskie to drogi serca, a nie drogi rozumu. Nie zdziwie się jak nadeją czasy gdy Pan obajwi się np na koncercie NighWisha podczas np takiej pieśni jak ta The Phantom of the Opera, widząc tych wszystkich ludzi, znajac treść pieśni, widzę ludzi tęskniących za obliczem miłośic Boga, którego Ci co zwą się dziś dumnie chrześcijanami nie reprezentują,albo może inaczej reprentują tylko w wyjątkowych okolicznościach, ale na codzień więżą w swoich sercach. A Jezus wyraźnie powiedział, po miłości ich poznacie, nie powiedział że po biblijności ich poznamy, ani po żadnej innej oznace, po miłości ich poznamy. Jak dla mnie świetnie to obrazuje poniższa pieśń,  i tak to właśnie u mnie wyglądało…. odnazłem swój dom w jedynej dla mnie godzinie, coprawda u mnie to trwało może sekunde może nawet krócej, ale odnalazłem ten dom Jasność stanęła przede mną a ciemność na zawsze przeminęła.Modle się anby każdy kto tu trafi i czyta ten tekst doznał większego objawienia miłości od tego które ja doznałem.