Teoria ewolucji być może dziś jest modna, wygodna, łatwa w zrozumieniu wyjaśnieniu co jednak nie oznacza że prawdziwa. Jest po prostu na dany okres dziejów najbardziej zgodna ze stanem duchowym i emocjonalnym większości dlatego się powszechnie przyjęła, przyjęcie to nie jest jednak żadnym dowodem, jest raczej po prostu pojęciem w pewien sposób gnostyczno-magiczno-religijnym, dzięki któremu możemy sobie wyjaśnić wiele spraw duchowych o których nie chcemy mieć pojęcia.

Jestem zacofanym kreacjonistą,

Po prostu będąc z wykształcenia ekonomistą, nie zgadzam się, że do czegoś takiego pięknego jak stworzenie i życie można zastosować prawa ekonomiczne. Społeczne prawa ekonomiczne jakie by nie były są po prostu destrukcyjne i nikt tu jeszcze nie wymyślił zdrowego rozwojowego systemu bo jest po prostu niemożliwe – niezgodne z podstawą naszego istnienia. A przełożenie tych praw, jako praw rządzących biologią, co też zostało uczynione w ramach opisów teorii ewolucji (np. ograniczone zasoby = walka o byt) – jest nadwyraz nieadekwatne.

Po prostu nie rodzimy się jako wynik handlu wymiennego – bez niczego z łona matki przychodzimy na ten świat licząc że on obdarzy nas miłością! Nie mamy co dać temu światu innego niż miłość, bo nic innego nie mamy tak naprawdę. Nawet czasu nie posiadamy by go dać! – mogąc zdecydować że chcemy go ukrócić, nie ukracając go tak naprawdę go dajemy temu światu!

Stwierdziłem zatem że sobie podyskutuje z blogiem ToTylkoTeoria.pl – ( https://www.totylkoteoria.pl/2015/06/czemu-kreacjonista-zawierzy-tego.html)

Najpierw docinka

Ciężko tu o dyskusję, daleko temu do obiektywnego tekstu – takie frazy,,Bóg celowo stworzył skamieniałości aby nas zmylić’’, – to są raczej po prostu docinki niż argumenty, skąd ten cytat? Pozwolę sobie również zatem na docinkowość.

Po pierwsze

Kreacjonizm nie przeczy różnorodności gatunków. Nie przeczy też temu, że mogły się wykształcić w wyniku mutacji, zanikania itd. gatunki które wyglądają jak pośrednie.

 

Datowanie

Datowanie – owszem pojedyncze błędy to jedno, ale na tym argumenty na temat datowania się nie kończą. Problemów z datowaniem jest więcej i są znacznie poważniejsze. Po pierwsze jedne odkrycia datuje się na podstawie innych, nie weryfikując pierwszych. Po drugie w metodach datowania nie bierze się pod uwagę możliwości zmiennych warunków globalnych i lokalnych. Biblia mówi o powłoce wodnej w atmosferze dookoła ziemi przed potopem, która to powłoka spadła w czasie potopu, taka powłoka najprawdopodobniej powodowała inne warunki ciśnieniowe, kosmiczne (w sensie inne promieniowania) i atmosferyczne (stąd większe i dłużej żyjące organizmy). Przed potopem nie było tęczy a woda unosiła się nad ziemią. Tymczasem najpopularniejsza metoda badania wieku c12 zakłada niezmienność składu i ciśnienia atmosfery, te same warunki fotosyntezy itd.

To że były inne warunki atmosferyczne, dowodzą m. in. wykopaliska. Gdzie odkrywamy takie stworzenia jak dinozaury, w tym te latające, czy też ogromne rośliny. Przy okazji biologii tych stworzeń, aż się prosi o jakieś obliczenia dotyczące gospodarki tlenowej takich organizmów (maleńkie dziurki nosowe – przy olbrzymim ciele), realność praw fizyki – możliwości latania, jak i możliwość wysokiego podnoszenia wody przez wysokie rośliny. Biblia również donosi o nadzwyczajnej żywotności ludzi – obecnie te przypuszczenia kreacjonistów stosuje się leczniczo w komorach hiperbarycznych (rośliny też dziwnie większe rosną w tych warunkach). Po prostu inne warunki atmosferyczno ciśnieniowe  umożliwiają inne warunki bytowe, a co z tym idzie możność istnienia takich stworów, to co przeżyło powódź zmutowało lub przeżyło gdzieś w bagnach i innych zakamarkach – stąd legendy o smokach (zwłaszcza tych ziejących ogniem 😉 ) opisy takie jak choćby w księdze hioba itd.

 

Entropia

„Drugie prawo termodynamiki mówi o tym, że entropia (czyli nieuporządkowanie) nie maleje. Z kolei ewolucja prowadzi do uorganizowania i wyższego uorganizowania.” – naprawdę nie ciężko zauważyć, że organizmy w ramach tego 'wyższego uporządkowania’ są tak naprawdę coraz słabsze i coraz mniejsze, a większe gatunki po prostu wymierają. W sumie jedyne organizmy żywe które rozwijają się, w sensie zwiększają swoją siłę tak naprawdę, to bakterie, wirusy, nowotwory itd. raczej te pasożytnicze – ale bez żywicieli długo nie pożyją i żywiciela nie przerosną. Można to rzeczywiście widzieć rzeczywiście jako wyższe uorganizowanie w destrukcji. A prawdziwy problem w tym, że te pierwotnie wyżej zorganizowane, nawet i bardziej urozmaicone stają się tak naprawdę coraz mniejsze, słabsze i wymierające.

Doskonale to zostało opisane np. w artukule “Czy nowotworem można się zarazić?” ( https://www.totylkoteoria.pl/2019/01/nowotwory-zakazne.html) kiedy to ewolucja (tzw. postęp) wymyka sie spod kontroli i przestaje być postępem a zaczyna być autodestrukcją. Przejdę na chwilę na stronę ewolucjonistów i zacznę myśleć. Tzn. innymi słowy przyjdzie mi się zastanowić jak to się stało, że wyższe organizmy stały się zdolne do stworzenia mechanizmu samozniszczenia w ramach pojedynczego organizmu. Wychodzi na to że rozwój ewolucyjny komórek rakowych nie jest rozwojem postępowym, jest raczej mimo że ewolucyjnym to rozwojem rozkładowym. Tworzy się nadwyraz uporządkowany organizm (stworzenie żywe) z możliwością stworzenia własnego kontrorganizmu (raka). Polecam tu zauważyć, że nie wszystkie organizmy żywe mają tą zdolność – bakteria nie dostaje raka, choć może się zadziać co innego może wytworzyć środowisko w którym nie będzie w stanie dalej się rozmnażać. Dopiero wyższe organizmy wykształciły w ramach tzw. ewolucji mechanizm samozniszczenia.

 

Lek na raka

Innymi słowy sugeruję się, że jak jakiś organizm za bardzo zachciał ewoluować za bardzo rozwinął się w jednej cesze zapominając o drugiej – to aby się w tym powstrzymać wytworzył mechanizm samozniszczenia jakim jest rak. Można zatem przypuszczać że jest jakiś stan harmonijnego rozwoju, nie kierowany zasadami ewolucji w którym to stanie ten mechanizm rakowy, stan samozniszczenia może nie istnieć? Pytanie zatem pozostaje co określa ten stan i jak go odnaleźć? W biblii na ten stan mówimy Królestwo Boże, niektórzy to nazywają niebem, czy też nową ziemią gdzie śmierci już nie będzie, a baranek będzie z lwem sobie siedział w spokoju.

Zasady ewolucji poprostu nie biorą pod uwagę, czegoś takiego jak dusza, duch ludzki który niejako nie brany pod uwagę w zasadach biologicznych przestaje mieć jakikolwiek wpływ na życie. Biologia się gubi w tym względzie, bo w założeniu tym się nie zajmuje. Choć jakieś światełko w tunelu zaczyna być widoczne. W ramach zaistniałego impasu gdy opisanie genomu niewiele dało, zaczęli grzebać i doszukiwać się więcej. Coś w tym względzie się też ruszyło w końcu, i zaczyna się mówić o namiastce duszy w postaci ‘pamięci komórkowej’, dziedziczeniu traum itd. – “Epigenetyka, dziedziczenie epigenetyczne i programowanie epigenetyczne” (https://www.totylkoteoria.pl/2017/04/epigenetyka-dziedziczenie-epigenetyczne.html), można powiedzieć życzę sukcesu i trzymam kciuki.

Tylko jakby to powiedzieć… to już było! Jakieś kilka tysięcy lat temu, np w takim tekście jak biblia mówiło się o dziedziczeniu przekleństw po przodkach… No prawie było bo nikt wtedy nie nazywał dziedziczenia przekleństw – postępem rozwojowym (ewolucją). Nazywajmy rzeczy po imieniu, bo choćby to przykładowe badanie dziedziczenia traum kiedy mysz boi się zapachu wiśni to przekleństwo czy rozwój “Lęk dziedziczony po przodkach” (źródło. https://www.newsweek.pl/wiedza/nauka/czy-leki-i-traumy-tez-dziedziczymy-po-przodkach-na-newsweekpl/078ftzd)? Jak dla mnie to przekleństwo i z rozwojem nie ma nic wspólnego. To jest okropne nie móc czerpać przyjemności z zapachu ładnego kwiatka z powodu takiego, że ktoś w przeszłych pokoleniach zachciał porobić z tego zagrożenie! To jest wizja świata, w którym na każdym rogu czai się zagrożenie – czy świat rzeczywiście jest z tym zagrożeniem, czy może ta wizja jest zagrożeniem? Czas trochę zweryfikować te przedzałożenia, ewolucja po prostu założyła że bez zagrożenia nie ma rozwoju, mało tego… przedzałożyła też, że rozwój jest konieczny!

Tak mniej więcej zaczyna się upadek człowieka w biblii, człowiek na podobieństwo Boga, nagle dowiadują się że rozwój jest konieczny i żeby być tacy jak Bóg muszą wiedzieć coś więcej, gdy tym czasem byli już na podbieństwo Boga i wcale nie musieli się więcej rozwijać. Innymi słowy rozwój nie jest konieczny, raczej by się wypadało narodzić na nowo, niż rozwijać.

Na szczęście biblia mówi o zbawicielu i o wolności od tychże przekleństw. Chciałbym by kolejnym odkryciem, nie wiem za ile lat było jednak hasło, że mamy całkowity wpływ na swoje życie i jesteśmy wolni od traum i dziedziczenia. Co nie jest możliwe bez zbawienia… i bez Boga który oddał za nas życie (z miłości podporządkował się pod społeczno-ekonomiczne zasady ewolucji i wbrew nim zmartwychwstał) – na szczęście.

Prawdopodobieństwo

W tym akapicie autor sugeruje możliwość zmiany warunków warunków życia na naszej planecie, a co z tym idzie możliwość zaistnienia większego prawdopodobieństwa powstania życia przy innych warunkach. No cóż zgodze się i poradze aby iść tą myślą że warunki mogły się zmieniać – choć zakładając ten warunek tu bym doradzał konsekwencji w założeniach i radziłbym przyjrzeć się dokładnie metodom datowania gdyż te tej zmienności nie zakładają.

Nauka powoli do tego dochodzi, i nawet stwierdza że również warunki czasowe mogły się zmieniać – czas jest względny. Bóg jest ponad czasem, i jeśli dzieją się cuda takie jak zamiana wody w wino, tak zadział się cud jak zamiana nicości w ziemię i stworzenie na niej człowieka w jeden dzień. To że na danej planecie są warunki do życia nie oznacza że są tu warunki fizyczne – te są na każdej planecie, ale że jest obecność Boża, i to ona daje to życie. To życie jest też w nas, a my mamy panować nad pozostałym stworzeniem. I jeśli będziemy chcieli zapewne będziemy mieli nawet możliwość przenieść to życie na inną planetę.

To nie prawdopodobieństwo było na początku, ale słowo – decyzja. Jeśli masz decyzje by zanieść życie na inną planetę zrób to, problem w tym że jako ludzie mamy świadomość że tak naprawdę trochę rozpierniaczmy tą ziemię i siebie, i nie do końca potrafimy z niej racjonalnie korzystać, potrzeba nam jakiejś pomocy w ogarnięciu tym jak decydować w miłości a nie w prawdopodobieństwie. Świat jest nieograniczony w zasobach Bóg z miłości nie dał nam tu ograniczeń – popatrz w kosmos, stosować zatem destrukcyjne ograniczenia ekonomiczne do organizmów żywych jest trochę nie na miejscu.  Zapewne jakiś zbawiciel by się przydał.

Wiarę w teorię ewolucji można nazwać wręcz psychozą, po prostu przenosimy obserwacje ekonomiczne i odczucia społeczne na biologię i próbujemy tam wszystko na siłę dopasować, by nie zobaczyć że życie to zupełnie co innego. Teoria ta powstała w świecie zachodnim i została społecznie przyjęta wraz z upadkiem feudalnego – jednoosobowego władztwa, myśl która wtedy się narodziła to myśl że nie ma jednego cudownego władcy, że nie ma jednego cudownego autorytetu. Można powiedzieć generalny upadek autorytetów – został wyprojektowany na prawa biologiczne – zaczął tymi prawami rządzić przypadek, prawdopodobieństwo czy też po prostu silniejszy, ten co ma więcej, ten co z silniejszej rasy (do czego to doprowadziło, raczej nie trzeba przypominać?). Ta myśl jest po prostu wygodna bo pasuje do tego jak zostaliśmy wychowani jak i do tego co obserwujemy w społeczeństwie, lecz po raz kolejny stwierdzę wygodna… nie znaczy ze prawdziwa.

PS: Swoją drogą zapraszam na moją nową stronę leczenie.org.pl, a na niej trochę inne spojrzenie na choroby, ich rozwój i leczenie. Nie będzie to strona doskonała, bo nie jestem lekarzem, ale chciałbym aby coś w tym względzie ruszyć bo oderwanie i traktowanie choroby jako czegoś obcego na co nie mamy wpływu to kolejne nieporozumienie.